Całkowite podporządkowanie szkoły, dyrektorów i nauczycieli oraz pełna kontrola nauczanych treści, to cel ministra Przemysława Czarnka, który chce, by szkoły nie przekazywały naukowej wiedzy, kształcąc świadomych i dobrze wyedukowanych obywateli, tylko indoktrynowała ich, wpajając uprzedzenia i wiedzę zgodną z wyobrażeniami partii rządzącej i Kościoła katolickiego. Na taką szkołę nie zgadza się Lewica, o czym mówiły posłanki i wiceprezydent Miasta Łodzi podczas wtorkowej konferencji prasowej.
"Ten rok powinien być rokiem powrotu do normalności, nadrabiania zaległości i kontaktów rówieśniczych, wsparcia psychologiczno-pedagogicznego dla uczniów, niestety za sprawą ministra Przemysława Czarnka, ten rok nie będzie rokiem realizacji wyzwań popandemicznych, zamiast tego, będzie to rok radykalnej centralizacji oświaty" - podkreśliła posłanka Agnieszka Dziemianowicz-Bąk.
Jak zauważyła posłanka Lewicy, minister edukacji chce zrobić ze szkolnictwa prywatny folwark, w którym podlegli mu kuratorzy będą mieli pełną władzę nad szkolnictwem, sposobem jego funkcjonowania, zatrudnieniem dyrektorów, a także przekazywanymi treściami. Polityczki Lewicy nie mają wątpliwości, że jest to pozbawienie wpływu uczniów, rodziców, nauczycieli i samorządów na proces nauczania dzieci i młodzieży. Zdaniem posłanki Dziemianowicz-Bąk, propozycje ministra Czarnka są groźniejsze nawet od likwidacji gimnazjów, ponieważ nie dotyczą jedynie ustroju szkolnictwa czy budynków, a wolności myśli w szkole i autonomii szkół.
"Jako Lewica będziemy protestować przeciwko złym propozycjom i rozwiązaniom w edukacji. Wspólnie z Akcją Demokracją udało nam się zebrać ponad 100 tysięcy podpisów pod wnioskiem o odwołanie ministra Czarnka, a dziś popieramy inicjatywę Wolna Szkoła" - dodała posłanka Dziemianowicz-Bąk.
"Rozpoczynamy dziś cykl debat edukacyjnych w naszym województwie, a pierwsza odpędzie się już dziś w Kutnie. Nie jest to jedyne miejsce na mapie naszego województwa, w którym taka debata się odbędzie. Chcemy wsłuchiwać się w problemy i wątpliwości, z którymi na co dzień mierzy się kadra pedagogiczna, rodzice i uczniowie" - mówiła posłanka Paulina Matysiak.
Posłanka Partii Razem stwierdziła, że Lewica chce czerpań od praktyków, których zmiany dotyczą, a które mogą wejść w życie z dnia na dzień, do czego zdolne jest PiS i wielokrotnie to pokazali.
"Polska szkoła stoi przed wieloma wyzwaniami. W tej chwili powinniśmy rozmawiać o jakości kształcenia, a nie ideologiach ministra Czarnka" - zauważyła posłanka Anita Sowińska. "Jednym z takich wyzwań jest edukacja ekologiczna, a młodzież powinna uczyć się nie tylko części praktycznej, czyli na przykład, z czego wynika katastrofa klimatyczna, ale też części praktycznej" - dodała posłanka Sowińska.
Przedstawicielka Lewicy zasugerowała, że uczniowie mogliby w ramach takiej edukacji prowadzić ekologiczny ogródek, czy w sposób ekologiczny hodować kurki. Jak poinformowała posłanka Lewicy, zawnioskowała o wspólne posiedzenie komisji edukacji i komisji ochrony środowiska, by rozmawiać o tych wyzwaniach.
Z kolei wiceprezydent Miasta Łodzi skomentowała proponowane przez ministra Czarnka zmiany z punktu widzenia samorządów. Przekazała informację, że Związek Miast Polskich przyłącza się do akcji "Wolna Szkoła".
"Lex Czarnek to nic innego, jak odbieranie samorządom jakiegokolwiek wpływu na funkcjonowanie szkół, to przekazywanie pełnej władzy nad szkołami kuratorom, którzy będą decydować kogo zatrudnić, jakie organizacje mogą wejść do szkoły i jakie treści przekazywać młodzieży. Samorządowcy od lat zwracają uwagę na podstawowe problemy, z którymi się borykają. Pierwszym z nich jest niewystarczająca subwencja edukacyjna, a drugim braki kadrowe wśród nauczycieli. Rozwiązaniem tych problemów minister Czarnek się nie zajmuje" - mówiła wiceprezydent Miasta Łodzi Małgorzata Moskwa-Wodnicka.
Wiceprezydent zwróciła uwagę, że w samej tylko Łodzi wydatki na edukację to 1,2 miliarda złotych, co sprawia, że każdego roku miasto dokłada pół miliarda złotych z własnej kasy. Brakuje też chętnych do pracy w szkole, wiceprezydent poinformowała, że tylko w Łodzi brakuje 200 nauczycieli, głównie zawodów technicznych, a spowodowane jest to zbyt niskimi wynagrodzeniami.