Obietnica podwyżki dla nauczycieli bez zapewnienia na nią odpowiednich środków finansowych z budżetu państwa to nie jest nowe działanie w wykonaniu polityków PiS. Od lat obóz rządzący dokłada samorządom zadań, nie zapewniając pieniędzy na ich realizację. To jeden ze sposobów na drenowanie samorządowych budżetów, do których PiS nie może dobrać się w inny sposób. Takie postępowanie, wraz z próbami ograniczenia przez rząd PiS wpływów do samorządowych budżetów, pokazuje, że samorządy nie mogą liczyć na przychylność PiS, który nienawidzi samorządności, nie toleruje odmiennego zdania i nie rozumie demokratycznych wartości, a samorządy najchętniej by zlikwidował, dążąc do centralizacji.
"PiS bardzo często mówi o tym, że pomaga, bardzo często mówi o tym, że podwyższa wynagrodzenia, szczególnie w tym trudnym czasie, szeroko rozumianemu sektorowi finansów publicznych. I taką jedną z grup, którą bardzo często się chwalą, jest grupa nauczycieli, przekonując, że w tym trudnym czasie dają pieniądze na podwyżki. Co prawda te podwyżki nie są duże, nie są wystarczające, nie są oczekiwane przez nauczycieli, ale jednak są to jakieś podwyżki. Mówił o tym premier Morawiecki, mówi o tym prezes Kaczyński, mówi wreszcie o tym minister Czarnek. Ale my na przykładzie Łodzi chcemy pokazać, jak jest naprawdę. Minister Czarnek podejmuje w Warszawie decyzję, mówi, jaka będzie ta podwyżka, po czym rozdaje pieniądze publiczne w formie subwencji do poszczególnych samorządów, bo finalnie płatnikiem tych podwyżek jest samorząd. I w przypadku Łodzi na podwyżki brakuje 17 milionów złotych" - wskazywał poseł Tomasz Trela.
Ogłoszenie podwyżek, za które politycy PiS oczekują wdzięczności pracowników, i przeznaczenie na nie niewystarczających środków powoduje, że samorządy muszą tę różnicę pokryć z własnych budżetów. W przypadku Łodzi na podwyżki dla nauczycieli ministerstwo edukacji przekazało o 17 milionów złotych za mało, a miasto będzie musiało zrezygnować z części planowanych Inwestycji, żeby dołożyć te pieniądze do edukacji. Problem jest tym bardziej poważny, że sytuacja finansowa samorządowcach jest coraz gorsza, a przyczyniają się do tego kolejne pomysły PiS, które jeszcze bardziej uszczuplają samorządowe wpływy budżetowe.
"Przygotowaliśmy dzisiaj z panią prezydent Małgorzatą Moskwa-Wodnicką wystąpienie do pana premiera Morawieckiego, żeby premier, który dzisiaj rusza w Polskę na polecenie Jarosława Kaczyńskiego, wyszedł do nauczycieli, spotkał się z samorządowcami i powiedział im twarzą w twarz, skąd oni mają wziąć pieniądze? Skąd te samorządy mają wziąć pieniądze, żeby pokryć te niedobory? Chcę bardzo wyraźnie podkreślić, że od kilku miesięcy leży w Sejmie projekt ustawy Lewicy, który jednoznacznie rozdziela kompetencje budżetu państwa od samorządu. I my chcemy, żeby płatnikiem wynagrodzeń był tylko i wyłącznie budżet państwa" - dodał łódzki parlamentarzysta.
Ustawa Lewicy zakłada, że wynagrodzenia pracowników edukacji będą w 100% pokrywane z budżetu państwa, a samorządy będą utrzymywały infrastrukturę edukacyjną, utrzymując i remontując budynki. Politycy Lewicy uważają też, że samorządom i ich mieszkańcom pomogłoby uruchomienie unijnych miliardów, które trafiłyby między innymi do samorządów na inwestycje, pobudzając gospodarkę i poprawiając jakość życia mieszkańców.
"Będziemy składać tę interwencję, ja również w tym tygodniu skierowałam pismo do ministra Czarnka z żądaniem, aby zwrócono nam te 17 milionów złotych, dlatego, że zostaliśmy zaskoczeni. To rozporządzenie, te przepisy weszły 23 lutego, a podwyżki musimy wypłacać już od 1 marca. Podwyżki dla nauczycieli, te 7,8%, wypłacane są z wyrównaniem od stycznia. Nie zapytał się minister, myślę, że żadnego samorządowca, czy my mamy na to środki finansowe" - przekazała Małgorzata Moskwa-Wodnicka, Wiceprezydent Miasta Łodzi.
Na same tylko wynagrodzenia w oświacie Łódź przeznacza 940 mln zł, to o 17 mln więcej niż otrzymuje w ramach subwencji, co oznacza, że środki przekazywane przez MEiN nie wystarczają nawet na pokrycie wynagrodzeń. Całościowo na szkolnictwo i jego funkcjonowanie Łódź wydaje ponad 1,5 mld zł, dokładając ponad 600 mln z własnego budżetu.
"My dzisiaj jesteśmy w takiej sytuacji, że na same wynagrodzenia nie otrzymaliśmy wystarczającej kwoty. Mamy dodatkowe sprawy do rozwiązania, jeśli chodzi o edukację w Łodzi, chociażby remonty, które musimy zabezpieczyć. Przygotowanie szkół średnich do naboru wrześniowego, gdzie będziemy mieli więcej o ponad 2000 dzieci, również tutaj będą dodatkowe koszty, dodatkowe sale, żeby przygotować nabór, więc tych problemów jest bardzo dużo, a wygląda na to, że minister Czarnek mówi głośno, że daje podwyżki, a z drugiej strony samorządy mają te obietnice realizować" - dodała samorządowczyni Lewicy.